Wielkanocna kanonada
Jednym ze zwyczajów w czasach powojennych do końca lat 60-tych było wielkanocne strzelanie na wiwat z czego tylko się dało. W czasie procesji rezurekcyjnej w Zaleszanach strzelanie organizowali żołnierze na urlopach. Przywozili oni z jednostek wojskowych petardy i granaty hukowe, które detonowali obok kościoła. Natomiast na Majdanie strzelano na powitanie powracającego z kościoła wojska majdańskiego, przygotowując się do tego dużo wcześniej. Stosowane były różne metody strzelania.
Strzelanie z klucza. Polegało na zastosowaniu klucza z otworem do zamków i kłódek. Klucz mocowany był na rękojeści z drutu i do otworu dopasować trzeba było gwóźdź o średnicy podobnej do średnicy otworu klucza i mocowany drutem do klucza. Do otworu wsypywano proch strzelniczy albo siarkę z zapałek i wkładano gwóźdź do otworu. Wtedy wystarczyło uderzyć gwoździem w coś twardego i efekt podobny był do wystrzału pistoletowego.
Starsi wyedukowani wojskowo odpalali tzw. mydełka. Były to kostki trotylu przypominające kształtem mydło, które znajdowano w lesie w Zbydniowie. W czasie wojny wysadzono tam pociąg wojskowy i w lesie można było znaleźć resztki amunicji. Efekt hukowy był niesamowity.
Strzelanie z gazmaski. Gazmaska była to poniemiecka metalowa puszka na maskę gazową. Można było stosować również metalowe pojemniki na farbę,jednak puszki były z cienkiej blachy i gięły się przy przytrzymywaniu nogą. W denku puszki wykonywało się mały otworek. Do strzelania potrzebny był karbid, z czym był problem ponieważ był to produkt trudno dostępny. Można było go dostać od kolejarzy, którzy używali w tych czasach lamp karbidowych. Kawałek karbidu trzeba było wrzucić do puszki, splunąć na karbid i zamknąć dobrze wieczko puszki,. Następnie obserwować otworek w denku i jak wydostawał się dymek to zapalić zapałkę. Najlepszy efekt można uzyskać stosując gazmaskę. Trzeba było również doświadczenia aby określić kiedy powstanie odpowiednia mieszanka karbidu i powietrza.
W latach 40-tych strzelano nie tylko z okazji świąt wielkanocnych. Po wojnie pozostało dużo amunicji i naboje karabinowe wrzucane były do ognisk w krzakach. Duży efekt był podczas odpalania amunicji przeciwlotniczej. Szczęśliwie nie doszło do tragicznego wypadku, bo to była niebezpieczna zabawa.
W latach 50-tych często w okolicach Majdanu odbywały się manewry wojskowe. Przez Majdan nad San ciągnęły konne tabory wojskowe, armaty ciągnęły konie. Manewry trwały kilka dni, i była okazja do wagarów. Wojsko okopywało się za wałem i za butelkę mleka, bochenek chleba i masło można było postrzelać z ślepej amunicji. Była wtedy rywalizacja, kto postrzela sobie i ile razy z ckm, rkm czy karabinów. Celem manewrów było forsowanie Sanu i dziwne było, że zawsze San był forsowany z zachodu na wschód a przecież imperialistyczny wróg czaił się z zachodu.
Teraz tradycja strzelania z byle czego zanikła. Można kupić w sklepie petardy, race i takie strzelanie odbywa się w Sylwestra. A może ja o tym nie wiem, bo w od wielu lat w święta nie odwiedzam Majdanu.
Wspominał minimus 2015
|