Majdan Zbydniowski - logo
Strona głównaO MajdanieWojsko MajdańskieGenealogia ChciukówCiekawe strony
 Wspomnienia - Mój Majdan


Mój Majdan

Mówić, a tym bardziej pisać o Majdanie potrafię tylko z miłością, choć nie zawsze tam jest tak sielsko i idyllicznie. Przyznaję, że mam skłonność do idealizowania tego miejsca, ale jest ono tego warte. Kiedy pisze się tak z marszu, to słowa płyną prosto z serca i nie myśli się o ich "literackiej" formie. Pisze się wtedy łatwo, bez zbytniej przesady i bufonady.

Ale tak na zawołanie, chyba nie potrafię.

Majdan, ...na moją definicję tego słowa i miejsca składa się tak ogromna gama przeróżnych uczuć, że trudno to wszystko ogarnąć, a co dopiero pisać o tym.

Majdan mego dzieciństwa, to moje wiecznie zdarte kolana, czego powodem były uwielbiane przeze mnie do dnia dzisiejszego - huśtawki, fruwające do samego nieba, robione przez moich Bliskich, którzy w taki sposób okazywali, jak bardzo mnie kochają.

To stary koń Kasztan, który pozwalał nam dzieciom, robić z nim co tylko chcieliśmy. To żniwa i snopowiązałka, która się ciągle psuła. Babcia wtedy za każdym razem wygłaszała swe orędzie na temat wyższości powrósła nad sznurkiem. Pewnie jeszcze potrafiłabym takie powrósło zrobić "..."kłosy do siebie na krzyż przytulić, załamać, a potem skręcać w stronę nieba i ziemi...", tak uczyła. To łapanie chrabąszczy do butelek z "kacblami na drutach", to jazda zimą z wału na workach po nawozach, wypełnionych sianem. - Kiedy pojechaliśmy ostatnio z takim workiem do Zakopanego, ciągle ktoś nas zaczepiał pytając, gdzie taki można kupić.

Majdan, to smak mleka "prosto od krowy" z pajdą chleba zazwyczaj wieczorem. W dzień piło się mleko prosto ze studni, które Mama nalewała z kanki przywiązanej do długiego łańcucha, przechowywanej w studni dla ochłody. Prawdziwe rarytasy! To wieczory do późna przesiedziane na ławce, na błoniu. Wsłuchiwałam się wtedy, z otwartą buzią, we wspomnienia, opowieści i bajania ludzi, których w większości już nie ma - ale nadal są w moich wspomnieniach, wciąż żyją we mnie dzięki tamtym chwilom. To ukształtowało moja duszę i moje poglądy na życie.

Majdan, to sprawdzone i najwierniejsze przyjaźnie do dziś i na zawsze, to życzliwość, która w najtrudniejszych chwilach dodawała sił. To, też te najcięższe chwile... czas kiedy wydawało się, że dalej już się nie da..., ale jest tam coś, co poszturchuje i pcha do przodu.

Majdan, to oaza zieloności, to ukochane moje wierzby wznoszące swe ramiona do nieba w cichym, proszącym geście. Od zawsze mówiono mi, że te wierzby modlą się za nas. Kora ich poorana przeszłym czasem niczym twarze naszych Dziadów.

Teraz ja przekazuję to mojej córeczce Basi, i ku mojej ogromnej radości chłonie ona, to i wszystko, co związane z Majdanem z ogromnym upodobaniem. Rośnie następna fanatyczna Majdanianka - mówi mój Mąż, a ja się cieszę. Lubię mówić i pisać o tym skrawku ziemi, wydaje mi się wtedy, że ktoś, kto nań patrzy, widzi go moimi oczami.

Wczesnowiosenny Majdan jest przepiękny. Z każdym dniem ruch we wsi jest coraz większy. Wszyscy grabią pastwiska, obcinają wierzby, sadzą nowe... Upajam się tą fizyczną pracą, kocham to, kiedy na koniec dnia wszystko mnie boli - czuję się spełniona. Coraz częściej myślę, że powinnam mieszkać tu na stałe. Mąż się śmieje z moich bąbli na dłoniach, ale i On kocha to życie.

Basia skończyła 10-lat. Dumnie świadczy o tym nasz majdański las wsadzony po jej urodzeniu na Ispie, pod wałem. Znajomy, ludowy rzeźbiarz z Trześni podarował nam na tę okoliczność drewnianą kapliczkę -umieściliśmy ją na ulubionej brzozie. W tych prędkich czasach tak ciężko jest nam się zatrzymać, pomyśleć. Szukamy wrażeń gdzieś w świecie, w czymś co nowe i modne. Nie zdajemy sobie sprawy jak wiele posiadamy.

Anna Borzestowska - Kiełbasowa


Wydrukowane w publikacji wydanej z okazji I Zjazdu Rodu Chciuków w 2007 roku.

 Ustaw jako stronę startową  Kontakt z autorami stronyKsiążka Gości | Album zdjęć | Spis stronStrzałka Powrót