Najważniejszym elementem tego święta w Majdanie
było i jest do dziś "Wojsko Majdańskie", czyli Gwardia Narodowa im.
Tadeusza Kościuszki.
Wojsko już w Wielki Piątek udawało się do
kościoła parafialnego w Za-leszanach, by tam pełnić straż przy Grobie
Pańskim. Wojsku towarzyszy zawsze wielka orkiestra dęta, która
uświetnia defiladę przed kościołem, jak również w czasie powrotu
żołnierzy na Majdan.
W Wielką Sobotę odbywała się na Majdanie
"święconka". Ludzie zbierali się obok figurki Matki Boskiej, tworzyli
duży krąg, ustawiali przepięknie przybrane koszyki, w których
znajdowały się produkty do poświęcenia. Były to: własnego wyrobu
kiełbasy, szynki, chleb, chrzan ćwikła i oczywiście duża ilość jaj.
Pisanki robione własnoręcznie, kolorowane w gotujących się łuskach z
cebuli w ślicznie wydrapane ostrym narzędziem wzorki. W koszyku
królował duży cukrowy lub pieczony baranek. Na środku stała wielka wanna z wodą. Księdza przywożono furmanką z Zaleszan. Święcił
koszyki i wodę w wannie, a przywoził ze sobą duży kosz, do którego
Majdaniacy wkładali coś tam ze swego koszyka. Później nabierano z wanny
święconej wody, która musiała być w każdym domu przez cały rok.
W
Wielką Niedzielę wszyscy udawali się, oczywiście furmankami lub
bryczkami na rezurekcję, a po południu oczekiwali na powrót wojska z
Zaleszan.
W lany poniedziałek szły w ruch wiadra, kubły, butelki
z wodą i zaczynało się wielkie lanie. Uczestniczyli w nim wszyscy, od
małych dzieci po starsze niewiasty. Wodę nabierano prosto ze studni,
była lodowato zimna. Do południa ganiano tak po Majdanie.
Warto
też wspomnieć o majówkach przed figurą Matki Boskiej. Przez cały maj,
codziennie wieczorem, po obrządkach w gospodarstwie, ludzie zbierali
się pod figurką i wspólnie śpiewali piękne pieśni majowe. Teraz już
tego nie robią, a szkoda. Przychodzili kiedyś wszyscy, starzy, młodzi,
dzieci, a że Majdaniacy mają piękne głosy, to kiedy śpiewali, słychać
było w Żabnie.
W Zielone Świątki każdy dom był przystrojony w
zielone gałęzie, które przywożono z nad Sanu. Na podłogach domów
układano gwiazdy z tataraku zwanego na Majdanie wisem. Szukano go
zawsze w płynącej opodal wsi strudze zwanej byszczem - pięknie
pachniał. Trzeba się było natrudzić, by go znaleźć.
Na Świętego
Jana dziewczęta wiły piękne wianki i puszczały je na Sanie. Zdarzało
się, że taki wianek wyławiali chłopcy aż w Zawichoście leżącym nad
Wisłą. Wiadomo to stąd, że w Zawichoście mieszkali Chciukowie
pochodzący z Majdanu i opowiadali o tym przyjeżdżając w odwiedziny
W
czwartek, tydzień po Bożym Ciele, gospodynie wiły małe wianuszki z
różnych ziół i kwiatów. Były to: macierzanka, rozchodnik, które można
było znaleźć na wale przeciwpowodziowym biegnącym wzdłuż Sanu, mięta,
koniczyna biała i czerwona i inne, piękne i kolorowe kwiaty polne.
Wianki te były malutkie, związywało się je wstążeczką i święciło w
kościele. Pachniały przecudnie. Potem, wieszano je na cały rok np. na
futrynie drzwi. Kiedy przyszła pora, by powiesić nowe wianki, stare
palono, aby były dobre plony.
Podobnie czyniono w święto Matki
Boskiej Zielnej, tj. 15 sierpnia. Także wówczas układano bukiety z ziół
i kwiatów, które po poświęceniu wieszano w domach i po upływie roku
palono.
|
|