Majdan Zbydniowski - logo
Strona głównaO MajdanieWojsko MajdańskieGenealogia ChciukówCiekawe strony
  Maria Sapińska opowiada o Sanie

Nie sposób nie wspomnieć też o Sanie, nad którym leży Majdan.
Latem na Sanie tworzyły się ogromne mielizny, zwane przez mieszkańców blakami. Mielizny te były często tak rozległe, że można się było nieledwie „suchą stopą" przedostać na drugą stronę rzeki. W niedzielę ta „plaża" przyciągała rzesze Majdaniaków, a także ich rodziny przyjeżdżające tu głównie ze Stalowej Woli.

Miejscem spotkań i spacerów był także wał przeciwpowodziowy odgra­dzający Majdan od rzeki.
W ciepłe letnie wieczory chłopcy i dziewczęta siedzieli na wale i śpiewali piękne stare piosenki, które echo niosło aż do Żabna. Pewnie z tego śpiewania mieliśmy tu, na Majdanie małżeństwa majdańsko-żabniańskie.

Ponieważ dawniej nie było mostu, więc jedynym środkiem lokomocji była łódka, którą przewoźnik chętnych Majdaniaków wiózł na drugą stronę rzeki.

Na uwagę zasługuje też prom, który dawniej był bardzo ważnym środkiem lokomocji. Promowe przeprawy przez San, były dwie: główny prom, na drodze do Radomyśla został po wojnie upaństwowiony i jego obsługa pobierała stałe pensje. Można się nim było przeprawić przez San, także z różnego rodzaju pojazdami, do pobliskiego Radomyśla.
Tam odbywały się jarmarki. Majdańskie kobiety dźwigały na plecach ciężkie zajdki z towarem do sprzedania, a z powrotem w workach niosły często prosiaczki, gdyż w Radomyślu był tzw. „świński rynek". Oczywiste też było, że przewoźnikami na promie byli głównie Majdaniacy.

Drugi prom między Majdanem, a Wólką był prywatny, należał do rodziny Kowalików. Przewozili oni furmanki żabniańskie udające się na targ do Rozwadowa. Przewoźnikiem byt także Kacper Tutak, który kiedy wyratował z Sanu topiącą się dziewczynę, stwierdził, że taka jest wola boska i się z nią ożenił. Zmarli oboje w jeden dzień. - to tak na marginesie, bo historia to niezwykła.

Około 1-go września w Radomyślu odbywał się znany na cała okolicę odpust, tzw. pocieszenie. Przewoźnicy mieli wówczas pełne ręce roboty, gdyż cała okoliczna ludność udawała się na ów odpust. Cały Majdan również.
Teraz w miejscu promu jest most, a na odpust jeździ się samochodami, a to już nie to, co dawniej.

Tradycyjnym zawodem mieszkańców Majdanu było wodniactwo, a więc wykonywanie prac z zakresu inżynierii wodnej - budowanie umocnień brzegów rzeki i prace melioracyjne.

San płynący w swoim dolnym biegu po równinie, bierze swój początek w terenie górzystym, z gór spływają także jego dopływy. Stąd tendencje do nagłych przyborów wody, których skutkiem w przeszłości były częste wylewy, podbieranie brzegów, a nawet zmiany koryta.

Zachodziła więc potrzeba nieustannego umacniania brzegów, czemu służyły tzw. tamy.
Były to umocnienia brzegu rzeki konstrukcjami z pali drewnianych wbijanych w dno rzeki, połączonych poprzeplatanymi długimi gałęziami olszyny, czy też wikliny rosnącej nad Sanem, czyli faszyną. Przestrzeń pomiędzy tamą a brzegiem wypełniano wiązkami wikliny umacnianymi palikami i kamieniami, aby ich nie porwał nurt wody i zasypywano ziemią. Technika budowy tam była zróżnicowana, zależna od celu, jakiemu miała służyć. Była cenioną umiejętnością, stanowiącą wielopokoleniową specjalizację zawodową naszej rodziny.


 Ustaw jako stronę startową   Kontakt z autorami strony Książka Gości | Album zdjęć | Spis stron Strzałka Powrót