Warto opowiedzieć o specyficznej zabudowie Majdanu. Majdan dzieli się na: Branówkę od zachodu, Urle od północy i Godzisów od wschodu. Może
się wydawać, że Branówka była tym pierwotnym majdanem* wg dawnego
znaczenia tego słowa ze względu na kolisty układ zabudowy, zaś Urle i
Godzisów powstały wzdłuż dróg prowadzących nad San i do Wólki
Turebskiej. Branówce, w czasach współczesnych przyszło raz jeszcze
pełnić rolę rzeczywistego majdanu, kiedy to pod koniec II Wojny
Światowej na zajmującym środek zabudowy pastwisku Niemcy zlokalizowali
obóz dla oddziału Azjatów z dalekowschodnich krain Zw. Sowieckiego,
przeważnie mahometan, uwikłanych w obcą ich interesom wojnę -
należących do współdziałających z Niemcami formacji utworzonych z
jeńców sowieckich.
Na środku wioski znajduje się duże pastwisko, a wokół niego domy i budynki gospodarcze. Było
to położenie bardzo dogodne dla gospodarzy, gdyż co rano wyganiali swój
inwentarz (krowy, konie, barany, gęsi, kaczki) na pastwisko bez obawy,
że zwierzęta uciekną w pole. Ciekawostką jest, że wszystkie wieczorem same wracały do swoich zagród. Za
użytkowanie gromadzkiego pastwiska płacono niegdyś tzw. spaśne, które
wpłacano razem z podatkami u sołtysa, a dawniej u wójta. Jedynym
miejscem, którędy zwierzęta mogły się wydostać z pastwiska była droga
wylotowa ze wsi. Aby temu zapobiec, postawiono tam rodzaj bramy. Był to
gruby drewniany drąg, niczym zapora na przejeździe przez tory kolejowe.
Zawsze okupowały go gromadki dzieci, które otwierały przejeżdżającym
ową bramę. Były to głównie furmanki, niekiedy zdarzył się motocykl,
a już rzadziej samochód wzbudzający uzasadnioną sensację.
Przejeżdżający nie musieli opuszczać swoich pojazdów, aby otworzyć i
zamknąć za sobą szlaban, a dzieci otrzymywały drobne pieniążki i
zarabiały w ten sposób na cukierki i lemoniadę, która w tamtych czasach
miała wspaniały smak.
Kilkadziesiąt lat temu w Majdanie, w kilku
miejscach, były porozwieszane proste urządzenia alarmowe, by w razie
potrzeby, zwłaszcza nocą, zaalarmować śpiących mieszkańców. Jedno z
nich było zamontowane na drewnianej remizie strażackiej, która
znajdowała się obok Domu Ludowego. Był to zwykle żelazny lemiesz od
pługa, a obok na łańcuszku wisiał młotek, lub jakiś żelazny pobijak,
którym uderzało się w razie „trwogi" w lemiesz. Wydawał on ostry,
metaliczny, donośny dźwięk. Kiedyś po wsi chodził nocą stróż,
który miał baczenie na wszystko co się we wsi działo, np. pożar, powódź
lub inne istotne zdarzenia i w razie potrzeby używał owego alarmu.
Również w czasie wojny ludzie ostrzegali się przy jego pomocy, gdy do
wsi zbliżali się Niemcy.
Ciekawostką jest też, że w Majdanie
kilkadziesiąt lat temu były wykopane dwa baseny przeciwpożarowe. Jeden
w Branówce, a drugi w Godzisowiu. Baseny te zawsze pełne były wody. W
razie pożaru nabierano ją w beczkowozy i dowożono do palącego się
zabudowania, a tam ręczną pompą strażacką gaszono pożar. Pompa ta jest
jeszcze na Majdanie.
Warto też wspomnieć o sposobie
powiadamiania mieszkańców Majdanu o ważnych dla wspólnoty wydarzeniach
- np. o zebraniu wiejskim, o terminie płacenia podatków, o szarwarku,
o powszechnym zbieraniu stonki ziemniaczanej i o wielu innych sprawach.
Przez wieś szedł wówczas wartnik, a. bębnista, z zawieszonym przez
ramię bębnem, głośno walił weń pałką, odczekiwał chwilę, aż ludzie
wyjdą przed domy, i wykrzykiwał donośnym głosem stosowne ogłoszenie.
Obchodził tak cały Majdan i wiadomo było, że do wszystkich mieszkańców
wieść dotarła.
Miejscem spotkań Majdaniaków był Dom Ludowy. Tu
odbywały się zebrania wiejskie, tu dawniej wystawiano bardzo piękne
przedstawienia. Scenę zamykała kurtyna przedstawiająca „Siewcę".
Namalował ją oczywiście Majdaniak Bronisław Latawiec, a pozował również
Majdaniak Walenty Chciuk. Ci, którzy pamiętali ową kurtynę opowiadali,
że ów siewca wyglądał jak żywy. Inspiracją do jej namalowania była
sławna kurtyna z teatru im. Słowackiego w Krakowie, namalowana przez
Siemiradzkiego. Na scenie znajdowały się wspaniałe dekoracje, malowane
przez Jana Madeja, stosowne do każdej wystawianej sztuki. Sala Domu
Ludowego była zawsze pełna. Zarówno organizatorzy, jak też aktorzy - to
mieszkańcy Majdanu.
Przed wojną w Domu Ludowym znajdowała się
ochronka - tak nazywano rodzaj przedszkola, do której chodziły
wszystkie dzieci majdańskie w różnym przedziale wiekowym (mam dwa ładne
zdjęcia tej ochronki, jest tam również moja mała mama). Dziećmi
zajmowała się przedszkolanka, uczyła je różnych zabaw, gier i
wierszyków.
W Domu Ludowym była także szkoła podstawowa aż do
lat siedemdziesiątych XX w., kiedy to wybudowano na granicy Majdanu i
Wólki, piętrowy budynek nowej szkoły, wspólnej dla obu miejscowości. W
starej szkole starsi Majdaniacy w tzw. wieczorówce kończyli 7-mą klasę,
bo wcześniej była to szkoła 4-klasowa. Trzeba jeszcze dodać, że nauczyciele starej szkoły brali czynny udział w organizowaniu przedstawień, jasełek itp.
Nieco
później przyjeżdżało do Domu Ludowego „kino objazdowe" z pobliskiego
Skowierzyna (oczywiście furmanką). Wieczorami wyświetlano filmy, a
wcześniej bajki dla dzieci. W sali urządzano również zabawy
taneczne. Dużym powodzeniem cieszyła się zabawa kotylionowa, na której
wybierano króla i królową balu.
Majdański Dom Ludowy spełniał bardzo ważną rolę w życiu miejscowej społeczności. Życie kulturalne mieszkańców było dawniej o wiele bogatsze, niż dziś.
|
|