Maszyny budowlane i serwis - można lepiej i taniej

Artykuły w miesiącu: październik 2013

Ewolucja czy rewolucja?

Konwencja Narodowa, wysłuchawszy sprawozdania swojego Komitetu Ustawodawczego […], zarządza:
Art. I. niezwłocznie po opublikowaniu niniejszego dekretu wszystkie osoby podejrzane, które znajdują się na terytorium Republiki i przebywają jeszcze na wolności, zostaną aresztowane.
Art. II. Za osoby podejrzane uznaje się:
1º Tych, co bądź swym zachowaniem, bądź swymi stosunkami, bądź swymi wypowiedziami albo pismami ujawnili się jako stronnicy tyranii i federalizmu, wrogowie wolności […];
3º Tych, którym odmówiono certyfikatów lojalności obywatelskiej […];
5º Tych z byłej szlachty włączywszy mężów, żony, ojców, matki, synów lub córki oraz agentów emigrantów, którzy nie okazywali stale swego przywiązania do rewolucji […].
Art. III. Komitety nadzoru […] są zobowiązane sporządzić, każdy w swym okręgu, listę osób podejrzanych, wystawić nakazy ich aresztowania i zarządzić opieczętowanie ich papierów […]

Ten wyjątek z ustawy o podejrzanych z 17 września 1793 roku pochodzi z książki Rewolucja. Władza, nadzieje, rozterki napisanej przez Stanisława Baczko. Podarował mi ją Marcin na zakończenie kilkunastoletniej wspólnej pracy. Cytat powyżej jest ze strony 11. Później horror na najwyższych szczeblach zarządzania republiką francuską w ostatnich latach XVIII wieku jest coraz większy. Niechcący dowiedziałem się więc, że 128 lat po wybuchu rewolucji we Francji towarzysz Lenin nie musiał już niczego nowego wymyślać – recepta na nieszczęście była dokładnie, ze szczegółami opisana przez historyków rewolucji francuskiej. Będąc na stronie 141 pomyślałem, że moi młodzi współpracownicy mogli mnie niewłaściwie zrozumieć, gdy zarzucałem im, że się nie buntują przeciwko temu, co ich złości. Pytałem, kto ma robić rewolucję, jeśli nie ich pokolenie trzydziestolatków.

I dalej irytuje mnie, że młodzi ludzie tak łatwo godzą się z beznadziejną kulturą organizacyjną swoich firm. Nie namawiam jednak nikogo do wywoływania rewolucji podobnych do tej, która zaczęła się zburzeniem Bastylii, ani tej od wystrzału z krążownika Aurora. Nie miałoby to sensu, zwłaszcza dla młodych kierowników, którzy należą do tak zwanego pokolenia Y. Nie są to buntownicy i idealiści, dla których praca jest celem życia. Przedstawiciele tego pokolenia bardzo rozsądnie uważają, że pracuje się po to, aby potem przyjemnie spędzać czas wolny. Problem tylko w tym, że trudno cieszyć się wolnym czasem, jeśli czujesz, że 8 godzin twojej pracy, to katorga. Zostałeś na nią skazany, bo twoja firma wpadła w tarapaty nie zauważając potrzeby dostosowania się do zmian w otoczeniu biznesowym.

Ciągłe zmiany są konieczne

Jak to pięknie powiedział Edwards Deming:

Nie musisz się zmieniać. Przetrwanie nie jest obowiązkowe.

Jeśli praca jest tym, co ci daje największą  satysfakcję, to musisz wprowadzać zmiany, aby nie popaść w nudną rutynę. Jeśli praca ma ci umożliwiać przyjemne spędzanie czasu wolnego od niej, to musi być coraz bardziej efektywna, a tego bez zmian procesów, reguł itd. nie da się osiągnąć. Reagowanie z wyprzedzeniem na zmiany środowiska biznesowego jest więc elementarnym obowiązkiem każdego kierownika, do jakiego by pokolenia nie należał.

Wprowadzenie poważniejszej zmiany w każdej organizacji zawsze spotyka się z oporem. Jednak nie obwiniaj pracowników, że boją się twoich nowych pomysłów organizacyjnych. Nie dziw się, że pogłoski o zmianach dochodzące z centrali firmy rozprzestrzeniają się lotem błyskawicy i wzbudzają poczucie zagrożenia. Sam tak samo reagujesz. Jeśli zmiany mają być skuteczne, to trzeba pamiętać o tym, jak działa mózg każdego z nas.

Największy wróg zmian

Każdy człowiek ma w mózgu obszar zwany ciałem migdałowatym. Jest to miejsce, w którym jest automatycznie podejmowana decyzja „walczyć czy uciekać” w obliczu zagrożenia. W takim momencie mózg zarządza skoncentrowanie całej energii na funkcjach niezbędnych do przetrwania. Działa tak od tysięcy lat i nie mamy nad tym kontroli. W obliczu zagrożenia różne funkcje życiowe zostają całkowicie wyłączone lub zahamowane. Wśród nich jest niestety również racjonalne i twórcze myślenie. Ciało migdałowate człowieka XXI wieku tak samo reaguje na jakiekolwiek większe wyzwanie organizacyjne, jak tysiące lat temu mózg praprzodka reagował na widok tygrysa szablastozębnego. Dla naszych przodków to była kwestia życia, dla nas – kwestia życia zawodowego.

Nadchodząca zmiana może być nawet bardzo korzystna dla pracowników, jednak nie znając twoich intencji i szczegółów ich mózgi włączają natychmiast system zagrożenia. Jeśli nie znamy czyichś motywów, będziemy się zawsze domyślać, że są one złe. Im mniejszym zaufaniem pracownicy obdarzają swojego szefa i firmę, tym bardziej boją się zmiany.

Ciało migdałowate nie przejmuje całkowitej kontroli nad korą mózgową, gdy zagrożenie jest mniejsze, na przykład gdy pojawia się duża jaszczurka, którą da się upolować i zjeść. Dlatego najłatwiej jest przeprowadzić najpoważniejsze zmiany metodą małych kroków. Wówczas pracownicy włączają się do procesu zmian i go przyspieszają a nie hamują. Zmiana wprowadzana małymi krokami nie wzbudza poczucia lęku.

Pracownicy muszą być jednak czujni, bo technika małych zmian prowadzących na manowce może być także zastosowana przez nierzetelne kierownictwo. Według badań* Talent Club, 43% polskich menedżerów przyznaje się do manipulowania podwładnymi, a 42% – do działań bezpardonowych. Ci sami menedżerowie zostali zapytani, jakie cechy wyróżniają – ich zdaniem – najlepszych szefów. 36% tej wpływowej grupy wskazało, że jest to bezwzględność w dążeniu do celu, 36% – umiejętność manipulowania ludźmi, a 27% – bezpardonowość. Jednocześnie z innych badań wynika, że tylko 44% polskich pracowników wierzy w uczciwość pracodawcy. Jeśli to jest nasza rzeczywistość, to czy nie jest już czas na poważne zmiany? Tylko kto je zainicjuje?

Technika kaizen

KaizenSposób usprawniania organizacji przez nieustanne dokonywanie małych zmian jest nazywany techniką kaizen. Jest to źródło olbrzymiej przewagi konkurencyjnej, dzięki której motoryzacyjne firmy japońskie zdominowały branżę. Ta technika została wynaleziona, zanim jeszcze naukowcy poznali fizjologiczne przyczyny oporu przed zmianami. Warto ją opanować.

Dokonywanie zmian jest również problemem w naszym życiu osobistym i rodzinnym. Polecam książeczkę Filozofia kaizen, w której Robert Maurer opisuje sześć różnych strategi kaizen:

– zadawanie małych pytań w celu pozbycia się strachu i zapoczątkowania w umyśle procesów twórczych
– wymyślanie małych rzeczy w celu rozwinięcia nowych zdolności i nawyków, bez kiwnięcia chociażby palcem
– podejmowanie małych działań zapewniających sukces
– rozwiązywanie małych problemów, nawet w obliczu wielkiego kryzysu
– przyznawanie sobie lub innym małych nagród, aby osiągnąć jak najlepsze wyniki
– rozpoznawanie małych, lecz istotnych momentów, które są ignorowane przez innych.

____________________________________
* wyniki badań podała Ewa Wilk w artykule Strach ma oczy szefa; Polityka nr 38(2925).

Czy ta maszyna nie została skradziona?

pipelayerKupowanie używanej maszyny jest obarczone ryzykiem, że sprzedający nie jest jej właścicielem. Potwierdzenie prawdziwości jej numeru fabrycznego jest więc absolutnym minimum.

Oprócz tego chcielibyśmy wiedzieć ile maszyna ma lat, bo wtedy można ocenić, czy jej stan techniczny jest odpowiedni do wieku i przebiegu.

Wiarygodność tabliczki znamionowej w maszynie kilkuletniej jest niska. Na dodatek mało kto wie, gdzie producent ją umieścił i czy powtórzył numer fabryczny gdzieś na ramie.

A nie chodzi przecież tylko o zaspokojenie ciekawości. I nie chodzi również o to, że sprzedawca części zamiennych czasem potrzebuje numeru fabrycznego, aby dostarczyć właściwą część zamienną.

Ukradli mi maszynę!

[youtube]http://youtu.be/Q8P8Q0zx-X8[/youtube] Maszyny są drogie i stosunkowo łatwo jest je ukraść. Inspektor policji londyńskiej mówi o tym na filmie (z polskimi napisami). Jest tu również mowa o dwu ładowarkach Volvo skradzionych w UK i odzyskanych w Polsce.

Według danych brytyjskich, wartość skradzionych co tydzień tylko w UK maszyn budowlanych i rolniczych wynosi około 1 miliona funtów. Skalę kradzieży w całej Unii Europejskiej szacuje się co najmniej na 1,5 miliarda euro i około 4000 maszyn rocznie.

Chyba nikt nie chciałby stracić właśnie kupionej używanej maszyny oraz kilkuset tysięcy złotych zapłaconych złodziejowi lub paserowi. A tak właśnie kończy się kupowanie maszyny bez sprawdzenia jej pochodzenia.

Ilość kradzionych maszyn nie dorównuje ilości kradzionych samochodów. Wartość kradzionych maszyn jednak uzasadnia oczekiwanie właścicieli, aby producenci pomogli im unikać tego rodzaju kłopotów. Na razie jest odwrotnie:

  • W ostatnich latach coraz więcej maszyn można otworzyć i uruchomić tym samym prymitywnym kluczykiem.
  • Nowoczesne maszyny mają po kilka komputerów i dziesiątki czujników, ale brak w nich łatwego w stosowaniu zabezpieczenia przed nieautoryzowanym uruchomieniem.
  • Systemy telematyczne w najnowszych maszynach alarmują, gdy maszyna wyjechała poza zdefiniowany obszar lub została uruchomiona poza zdefiniowanym czasem pracy. Użyłem tu czasu przeszłego, bo właśnie tak to w praktyce wygląda – wiesz, co się złego stało, ale już się przecież stało. Niektórzy producenci każą sobie płacić abonament za dostęp do takiego systemu.
  • W niektórych maszynach można uruchomić opcję podawania przez operatora kodu przed uruchomieniem. Ile maszyn w Polsce jest tak zabezpieczonych?
  • Nie ma rejestru skradzionych maszyn.
  • Nie ma w ogóle rejestru maszyn budowlanych.

Trzeba to zmienić

Każdy właściciel może na swój sposób jakoś utrudnić kradzież maszyny. Ale dlaczego nie jest to tak proste, jak w samochodach osobowych? One mają coraz skuteczniejsze zabezpieczenia przed kradzieżą wliczone w cenę sprzedaży, a przecież są dużo tańsze od maszyn. Ktoś, komu w nocy wyjechała z placu budowy maszyna niezbędna do kontynuowania kontraktu musi jak najprędzej uzupełnić flotę swoich maszyn. To oznacza kolejną sprzedaną przez producenta maszynę. Nieciekawie to brzmi.

Oto kilka zaleceń, których przestrzeganie utrudni życie złodziejom:

  • przeszkolenie pracowników, aby nie stwarzali możliwości kradzieży
  • stosowanie utrudnień typu: kłódki, niepowtarzalne klucze, łańcuchy, ustawianie maszyn w pozycji utrudniającej kradzież, malowanie maszyn na kolor wyróżniający firmę właściciela
  • oznakowanie najważniejszych zespołów, zainstalowanie chipów identyfikacyjnych, wpisanie maszyn do centralnego rejestru
  • stosowanie immobilizera, czyli układu uniemożliwiającego uruchomienie przez nieupoważnioną osobę
  • zainstalowanie autoalarmu
  • ukrycie w maszynie nadajnika umożliwiającego namierzenie skradzionej maszyny.

Bardziej futurystyczne sposoby, to na przykład:

  • otwieranie i uruchamianie maszyny tylko przy użyciu karty identyfikacyjnej z mikrochipem
  • uruchamianie maszyny przy użyciu czytnika linii papilarnych lub wzoru siatkówki oka
  • zainstalowanie w maszynie kamery przekazującej obraz on-line.

Jak to jest teraz

Na razie jest tak:

  • Miejsce, w którym jest umieszczona tabliczka znamionowa powinno być opisane w podręczniku operatora maszyny, którą zamierzam kupić. Ale przecież nikt nie ma dostępu do dokumentacji wszystkich modeli maszyn różnych producentów. Aby się przekonać, jak bardzo pożądany przez użytkowników maszyn jest podręcznik operatora wystarczy zajrzeć na forum użytkowników maszyn Kopaczka.
  • Poszkodowany właściciel skradzionej maszyny zawiadamia policję oraz ewentualnie najbliższy serwis i godzi się z losem, bo tylko mniej niż 5% skradzionych maszyn udaje się odzyskać. Policjant robi swoje, ale gdy znajdzie podejrzaną maszynę, to nie ma pojęcia, jak ją zidentyfikować.
  • Serwis nie czuje potrzeby utrzymywania bazy skradzionych maszyn, czyli nie zapisuje w swoim systemie informacji od poszkodowanego klienta. Kierownik serwisu lub sprzedawca części zamiennych nie ma więc zwykle świadomości, że realizuje zamówienie do skradzionej maszyny. Oczywiście żaden z nich nie wie, co miałby zrobić z informacją o znalezieniu ukradzionej maszyny. Jeśli w którymś serwisie jest inaczej, to bardzo proszę o pochwalenie się.
  • Można zadzwonić do najbliższego serwisu ze swoimi wątpliwościami co do pochodzenia maszyny. To byłby dobry test na jakość usług tego serwisu.
  • O działaniach jakiejś organizacji producentów lub sprzedawców maszyn w Polsce w sprawie utrudniania kradzieży maszyn na razie nie słyszałem. A może wystarczyłoby dołączyć do systemu CESAR*, który obejmuje znakowanie maszyn, „wszczepianie” im chipów wielkości ziarenka ryżu i prowadzenie rejestru oznakowanych maszyn? Standardowe wyposażenie maszyn sprzedawanych w UK i Irlandii przez takich producentów, jak Doosan, JCB, Bomag, czy Manitou już obejmuje ich znakowanie zgodnie z tym systemem. Krótki opis systemu CESAR* jest w tej ulotce. W systemie jest już zarejestrowanych około 100 tysięcy maszyn.
  • Teoretycznie można właściwie już teraz ustalić przez internet rok produkcji maszyny. Dostęp online do Heavy Equipment Serial Number Guide* kosztuje 249 USD na rok. Można również kupić wersję drukowaną Serial Number Handbook za 225 USD. Wtedy mamy dostęp na dłużej, ale oczywiście bez aktualizacji danych. Wydawca przecież musi zarabiać. Dla kupującego jedną używaną maszynę ceny są więc zaporowe.
  • Jako ostatnią deskę ratunku można potraktować forum użytkowników maszyn Kopaczka, gdzie wątek skradzionych maszyn był odwiedzony ponad 47 tysięcy razy (stan w dniu 2015-09-29).

Uważam, że to jest nie fair ze strony producentów maszyn.

Jak powinno być

W drugim dziesięcioleciu XXI wieku poniższy krótki proces nie powinien należeć do gatunku science fiction:

  1. Przed kupieniem używanej maszyny sprawdzam na stronie internetowej producenta, gdzie w tym rodzaju maszyn jest tabliczka znamionowa**.
  2. Po znalezieniu numeru na maszynie sprawdzam na tej samej stronie producenta, jaki to model maszyny i w którym roku opuściła fabrykę.
  3. Gdybym nie znalazł w spisie takiego numeru fabrycznego, to by znaczyło, że maszyna może być kradziona, tabliczka znamionowa – fałszywa, a numer fabryczny – wymyślony.
  4. Dla pewności sprawdzam na stronie internetowej administrowanej przez stowarzyszenie producentów lub sprzedawców, czy maszyna z tym numerem fabrycznym nie została zgłoszona jako skradziona.

Do trzech pierwszych punktów potrzebuję dostępu do podręcznika operatora i listy numerów maszyn. Producenci maszyn dysponują elektronicznymi wersjami podręczników operatora i listami numerów fabrycznych wszystkich wyprodukowanych maszyn. Umieszczenie tego w internecie praktycznie nic nie kosztuje, ale żaden z nich tego jeszcze nie zrobił.

Stworzenie rejestru skradzionych na świecie maszyn nie przekracza możliwości koncernów, ale ograniczony zakres wspomnianego systemu CESAR wskazuje raczej na ich brak zainteresowania.

Producenci zatrudniają po kilkuset informatyków administrujących dziesiątkami baaardzo potrzebnych systemów. Koledzy informatycy! A może byście w wolnej chwili zrobili na początek coś tak prostego, jak ta tabelka:

Producent Model Najniższy numer Najwyższy numer Rok produkcji
Caterpillar wozidło przegubowe D350D 9RF00040 9RF00040 1989
Caterpillar wozidło przegubowe D350D 9RF00041 9RF00041 1990
Caterpillar wozidło przegubowe D350D 9RF00042 9RF00083 1989
Caterpillar wozidło przegubowe D350D 9RF00084 9RF00084 1992
Caterpillar wozidło przegubowe D350D 9RF00085 9RF00087 1989
Caterpillar wozidło przegubowe D350D 9RF00088 9RF00090 1990
Komatsu spycharka gąsienicowa D355A 2405 2801 1977
Komatsu spycharka gąsienicowa D355A 2802 3459 1978
Komatsu spycharka gąsienicowa D355A 3460 3762 1979
Komatsu spycharka gąsienicowa D355A 3763 4486 1980
Komatsu  spycharka gąsienicowa D355A 4487 5504 1981
Volvo wozidło przegubowe A35 1016 1078 1988
Volvo wozidło przegubowe A35 1090 1262 1989
Volvo wozidło przegubowe A35 1266 1501 1990
Volvo wozidło przegubowe A35 1503 1735 1991
Volvo wozidło przegubowe A35 1750 1942 1992
Volvo wozidło przegubowe A35 1944 2256 1993

 

Jestem pesymistą co do spełnienia moich postulatów. Aby moje marzenie się spełniło, trzeba chyba poczekać na jakiś naprawdę poważny kryzys na rynku, czego nikomu nie życzę. Wtedy przynajmniej niektórzy producenci przypominają sobie, czego dla klientów jeszcze nie zrobili, a co ich nic nie kosztuje.

Na razie nie śmiem nawet marzyć o tym, aby producent udostępnił kartę maszyny, czyli numery fabryczne głównych zespołów, z których się składała, gdy opuściła fabrykę. Wiadomo, że kupujący używaną maszynę na wolnym rynku nie zwiększy dochodu dilerowi.

* W żaden sposób nie jestem powiązany ani z wydawcą listy numerów fabrycznych, ani z organizacją prowadzącą system CESAR.
** Niestety, z powodu niezbyt mądrego zapisu w normie ISO 10261 prawdopodobnie nie dowiem się, w którym miejscu jest ewentualnie zdublowany numer fabryczny. Tę tajemnicę owa norma nakazuje ujawniać wyłącznie osobom upoważnionym nie precyzując, kto to taki.

Nawet bar na rogu ma swoją wizję

Vector Teamwork BackgroundJesteś kierownikiem w firmie, która wyznaczyła sobie pewne cele do osiągnięcia w ciągu kilku lat. Razem ze swoim zespołem codziennie robisz coś, co przybliża twoją firmę do tych celów, coś co czyni wizję przyszłości twojej firmy bardziej realną. Nie jest tak?

Jeśli pracujesz w korporacji, to mogło się zdarzyć, że prezes nie przetłumaczył ogólnej wizji przyszłości korporacji na długoterminowe cele oddziału krajowego, a twój przełożony nie wskazał ci, które cele mają najwyższy priorytet.

Jeśli pracujesz w firmie rodzinnej lub spółce należącej do kilku lub kilkunastu osób, to mogło się zdarzyć, że współwłaściciele nie zastanowili się jeszcze nad tym, dlaczego codziennie ryzykują swoje pieniądze prowadząc firmę, w której pracujesz. Zaczynali – jak większość naszych przedsiębiorców – z nadzieją na dużo większe pieniądze, niż zarobiliby jako pracownicy. Ale jeśli nie odpowiedzą sobie na pytanie, o co jeszcze im chodzi, gdy już mają dobre dochody, to z tego właśnie powodu poniosą porażkę w ciągu najbliższych kilku lat. To nie jest wróżenie, tylko tak mówią analizy statystyk z całego świata.

Dlaczego to jest ważne?

Jeśli kultura organizacyjna twojej firmy dopuszcza możliwość zadawania trudnych pytań przełożonym, to powinieneś zapytać o długofalowe cele twojej firmy. Dlaczego?

  1. Praca zajmuje ci co najmniej połowę dnia. Tych ośmiu godzin nie uda ci się przeżyć jeszcze raz. Czas jest jedynym dobrem, którego wszyscy ludzie mają codziennie tyle samo. Jestem pewien, że znasz inny pożyteczny sposób zagospodarowania tego czasu, niż tylko pomnażanie czyjegoś kapitału.
  2. Twoi pracownicy również poświęcają pracy najlepszą część swego życia, więc im to jesteś winien. Ludzie chcą być dumni z tego, co robią. Odczuwają ogromną potrzebę bycia częścią grupy, która robi coś ważnego, z którą inni się liczą. Wtedy chętnie wstają rano z łóżka i dają z siebie więcej, niż się od nich wymaga. Chyba sam nie pędzisz do pracy tylko po to, aby zwiększyć sprzedaż o kolejne x tysięcy złotych?
    Jeśli jesteś sprzedawcą części zamiennych, usług serwisowych lub tym bardziej maszyn, a prowizja od sprzedaży jest główną częścią twoich dochodów, to oczywiście sprzedaż jest dla ciebie bardzo ważna. Jednak jestem przekonany, że oferując, negocjując, dobijając targu, pokonując konkurenta i poznając nowych ludzi zaspokajasz również swoje inne potrzeby.
  3. Wierzę, że nie uczestniczyłbyś z własnej woli w procederze, który prowadzi do krzywdy innych ludzi. Życzę ci, abyś mógł być dumny, że pracujesz w dobrej korporacji lub firmie rodzinnej. Warto jednak wiedzieć, że niektóre korporacje oraz firmy należące do znanych z nazwiska właścicieli mają i ukrywają ich egoistyczne, niemoralne cele, więc ostrożność nie zawadzi.
    Pisząc o korporacjach mam na myśli duże spółki akcyjne, które nie mają „prawdziwego” właściciela. Formalnie mają ich czasami dziesiątki tysięcy, ale żaden z tych współwłaścicieli nie ma istotnego wpływu na to, czy „jego” korporacja prowadzi biznes w etyczny sposób.
  4. Gdy brak wizji przyszłości, czyli gdy kierownictwo i pracownicy firmy nie mają wspólnej wizji swojej wspólnej przyszłości, firma ma małe szanse na sukces, a w czasie kryzysu jest narażona na bolesny upadek. Kłopoty firmy nie są są czymś, co ciebie nie dotyczy. Jest wprost przeciwnie. Maszyn i innych nieruchomości nie boli, gdy się ich w panice pozbywają.

Znasz pewnie przypowieść biznesową o robotnikach ociosujących bloki skalne na budowie katedry. Zapytani, co robią, kolejno odpowiedzieli:

  1. ja ociosuję kamienie
  2. ja zarabiam pieniądze
  3. ja biorę udział w budowie najpiękniejszej katedry.

Nie ma nic złego w bezmyślnym, ale precyzyjnym ociosywaniu kamieni ani w zarabianiu na utrzymanie swojej rodziny. Jeśli jednak najważniejszą przyczyną wykonywania pracy są pieniądze, to ludzie pracują dobrze tylko przez krótki czas. Potem tracą motywację. Jak często możesz podnosić im płace?
Trzeciemu robotnikowi ktoś powiedział, że dobrze wykonując tę prostą pracę przyczynia się do powstania katedry, z czego jest bardzo dumny. Tym kimś powinien być jego przełożony. Tego robotnika nie trzeba tak pilnować, jak dwóch pozostałych. Jego praca zwykle jest najwyższej jakości.

Zakładam, że twoja odpowiedź byłaby podobna do odpowiedzi trzeciego robotnika. Razem ze swoimi serwisantami utrzymujesz na chodzie kilkadziesiąt maszyn budowlanych, którymi twój kolega – kierownik budowy – zbuduje kilkadziesiąt kilometrów nowoczesnej autostrady.

Jednak to trochę za mało, aby z satysfakcją tu pracować przez najbliższe kilkadziesiąt lat. Jak każdy człowiek potrzebujesz wizji przyszłości.

Jak to zrobić?

Wizją przyszłości firmy nie są prognozowane na kilka lat naprzód: wartość sprzedaży, zysk, ilość sprzedanych maszyn, części zamiennych, roboczogodzin itp.

Przyszłości nikt nie może dokładnie przewidzieć, ale każdy może sobie wyobrazić bardzo szczegółowo jakąś przyszłość i do niej wytrwale zmierzać.

Wiele firm ma dokument opisujący wizję ich przyszłości. Warto poszukać tam inspiracji. Kierownictwo lub założyciele firmy uzgodnili i opisali w nim swoje wspólne marzenia zawodowe. Jest to warunkiem koniecznym sukcesu w dłuższej perspektywie.
Każdy dobry sportowiec, oprócz ciężkiej harówki na treningach, spędza masę czasu na wyobrażaniu sobie każdego szczegółu swojego występu na zawodach. Na przykład tyczkarz wyobraża sobie, jak unosi się z zapasem kilku centymetrów nad poprzeczką powieszoną na wysokości 6,15 m, a później, jak stoi na podium jako zwycięzca i rekordzista świata. Badacze mózgu człowieka potwierdzają pozytywne efekty wizualizacji.

Być może pracujesz dla firmy, której najwyższe kierownictwo nie spełniło swojego podstawowego obowiązku. Nie ma żadnych przeszkód, abyś mimo to obmyślił wizję przyszłości twojego oddziału. Oprócz sugestii, jak to zrobić, podanych w artykule Firma bez wizji – jak długo przetrwa, pomoże ci w tym ćwiczenie, które zaleca Robert S. Kaplan w książce O co zapytasz człowieka w lustrze. Zadaj sobie pytania:

Dlaczego pracujesz w tej firmie? Mógłbyś zatrudnić się gdzieś indziej; dlaczego pracujesz tutaj? Co ci się tu podoba?

Co chciałbyś odpowiedzieć swoim wnukom, gdy zapytają cię kiedyś, dlaczego pracowałeś w tej firmie przez trzydzieści lat swojego życia? Powtarzam: mógłbyś zatrudnić się gdzieś indziej. Jak wyjaśnisz to, że wybrałeś akurat to miejsce? Jakie wspaniałe cele zrealizowała twoja firma? W jakie ważne przedsięwzięcia się zaangażowała?

Jak twoja firma powinna wyglądać według ciebie za 10 lat? Co masz nadzieję osiągnąć przez ten czas?

Jakie są największe zalety twojej firmy? Co straciłby świat, albo z czego musiałby zrezygnować, gdyby twoja firma nie istniała?

Czy warto pytać o wizję przyszłości firmy?

Szukając pracy możesz nie zwrócić uwagi, że w nowej firmie będziesz pomagał budować więzienia, a nie szpitale (potraktuj proszę te przykłady, jako symbole). Co gorsze, może się okazać, że kierownictwo zupełnie nie zastanawia się nad przyszłością. To oznacza, że coś budujecie, tylko nikt nie wie co. A może to jest budowa wieży Babel, czyli niedokończone przedsięwzięcie, gdzie ludzie mówiący różnymi językami męczą się w chaosie organizacyjnym? A może każdy pracownik serwisu ma niepisane prawo realizować swoją prywatną wizję przyszłości? A więc również taką, która jest zbudowana na nieuczciwości.
Czy naprawdę jesteś w tak dramatycznej sytuacji, że jest ci wszystko jedno, z kim, dla kogo i w jakim celu pracujesz?

Zadaj sobie pytanie: czy rzeczywiście chcę zużyć prawie połowę reszty mojego życia na uczestniczenie w realizacji niejasnej koncepcji przyszłości?

***

Nawet bar na rogu ma swoją wizję, to tytuł jednego z rozdziałów książki O co zapytasz człowieka w lustrze napisanej przez Roberta S. Kaplana. Bar na rogu jednej z ulic Nowego Yorku istnieje od 30 lat. Jego właściciel postanowił na początku, że to będzie lokal przyjazny dla gości, w dobrym miejscu, oferujący podstawowe menu za rozsądną cenę, wyróżniający się szybką obsługą i skromnym wystrojem. Wszystko co robi od tamtego czasu jest podporządkowane tej wizji. Dzięki temu jego bar ciągle istnieje i ma wiernych klientów.

Kiedy wykonać następny przegląd? Jakiego rodzaju?

Na pytania zawarte w tytule artykułu powinien znać odpowiedź każdy operator wsiadając rano do maszyny.

  • Dlaczego to jest ważne?
  • Czy zna odpowiedzi na te dwa pytania?
  • Skąd wie, jaki rodzaj obsługi zamówić?

Czy mamy już XXI wiek?

Jeśli tak, to koparka przywita sympatycznym głosem Pana Operatora, którego imię rozpozna w chwili, gdy ten zbliży się do kabiny mając kluczyk z chipem w kieszeni:

Dzień dobry Panie Robercie. Dzisiaj będą świetne warunki do pracy: słoneczny dzień z temperaturą maksymalną 23°C, ciśnienie 1005 hP. Klimatyzacja jest już ustawiona zgodnie z Pana wymaganiami.

Zanim Pan usiądzie na fotelu wyregulowanym według Pana życzeń, proszę o obejrzenie mnie: czy gdzieś nie pojawił się jakiś wyciek, luźna nakrętka, lub uszkodzenie opony. Przy okazji proszę sprawdzić, czy w czasie naszego odpoczynku ktoś nie zagospodarował niewłaściwie przestrzeni w zasięgu pracy.

W zbiorniku mam 180 litrów paliwa. Ta ilość powinna wystarczyć na 6 godzin ciężkiej pracy.
Czy wysłać zamówienie na dostawę paliwa na dzisiaj do: Dostawca Paliwa Sp. z o.o.?
Proszę powiedzieć „TAK, ZAMÓW” lub „NIE ZAMAWIAJ”, jeśli zamierza Pan wybrać innego dostawcę.

Wszystkie czujniki sprawdzone: nie sygnalizują żadnych nieprawidłowości.
Komputer numer 3 zgłosił kod błędu numer 345, który już został wysłany do: Serwis Maszyn Budowlanych Sp. z o.o.

Na liczniku mam już 8940 motogodzin. Proszę o zamówienie okresowej obsługi technicznej o zakresie, jak dla przebiegu 9000 motogodzin.
Czy wysłać zamówienie do: Serwis Maszyn Budowlanych Sp. z o.o. ?
Proszę powiedzieć „TAK, ZAMÓW” lub „NIE ZAMAWIAJ”, jeśli zamierza Pan wybrać innego wykonawcę.

Życzę bezpiecznej pracy.

Mamy już XXI wiek, ale niestety producenci maszyn budowlanych mają taki stosunek do klientów, jak w połowie poprzedniego stulecia. A ci, również niestety, to tolerują. Czy można inaczej wyjaśnić fakt, że maszyna za kilkaset tysięcy złotych nie potrafi być tak uprzejma dla swojego użytkownika, jak smartfon za trzy tysiące? Komunikowanie się maszyny z użytkownikiem nie jest nowinką techniczną, tylko bardzo pożyteczną właściwością.

Dlaczego trzeba przestrzegać harmonogramu okresowej obsługi technicznej

Regularne wykonywanie czynności okresowej obsługi technicznej (OT) jest warunkiem uzyskania założonej przez producenta trwałości.

Załóżmy, że marketingowcy producenta uznali, że marka nie ucierpi, jeśli statystyczne 50 lub 80% transmisji w nowym modelu ładowarki będzie pracować bez naprawy przez 8 tysięcy motogodzin:

  • Inżynierowie projektujący tę przekładnię dobrali materiały i inne parametry zużywających się elementów w taki sposób, aby pracowały bezawaryjnie przez ten czas.
  • Aby tak się stało, projektanci ustalili, że transmisja ma być napełniona olejem o określonych parametrach.
  • Ten olej ma być wymieniony co ileś tysięcy motogodzin, bo w czasie pracy się zanieczyszcza.
  • Aby przedłużyć czas pracy oleju, dobrali filtry o odpowiednich właściwościach. Filtry po pewnym czasie są zanieczyszczone i trzeba je wymienić.
  • Olej się starzeje wskutek wysokiej temperatury pracy, więc to ogranicza czas jego przydatności.

W interesie właściciela maszyny jest uzyskanie jak największej trwałości każdego zespołu maszyny. Nie pozostaje mu nic innego, niż zaufać inżynierom, że ich decyzja o częstości obsługi tej transmisji jest rzetelna i jej przestrzegać.

Alternatywą jest sprawdzenie na swój koszt, czy olej może na przykład pracować kilkaset motogodzin dłużej, a zawory silnika można regulować dwa razy rzadziej. Potwierdzenia słuszności swoich założeń badacz-amator nigdy nie uzyska, bo zadaniem projektantów było zapewnienie statystycznej trwałości 50 lub 80% wyprodukowanych zespołów. Może się więc zdarzyć, że transmisja wytrzyma 12 tysięcy motogodzin, mimo przedłużenia okresu pracy oleju o kilkaset motogodzin. Może się jednak zdarzyć, że nie wytrzyma nawet 6 tysięcy motogodzin, mimo skrupulatnego przestrzegania harmonogramu OT.

Kiedy zamówić serwis?

Czynności OT wykonuje się co określoną ilość motogodzin, więc trzeba znać stan licznika. Osoba odpowiedzialna za eksploatację nowoczesnych maszyn może obserwować stany ich liczników za pośrednictwem internetu lub rejestrując codzienne raporty pracy operatorów. Na tej podstawie z odpowiednim wyprzedzeniem uzgadnia z serwisem i kierownikiem budowy terminy wykonania OT.

Jeśli takiego systemu nie ma, to tylko operator jest źródłem informacji o stanie licznika maszyny. Jest też jedyną osobą, która może dać sygnał, że w ciągu najbliższych kilku dni minie termin wykonania OT.
Można mu powierzyć taką odpowiedzialność, jeśli jest jedynym operatorem maszyny i ma „swój” system rejestrowania daty i stanu licznika ostatniej OT. W przeciwnym przypadku można go zobowiązać tylko do obserwowania licznika i informowania o zbliżającej się wielokrotności 500 (lub 250 motogodzin w starszych maszynach).
Ten sposób zawodzi, jeśli kiedyś został wymieniony licznik godzin, bo nowe liczniki zaczynają pracę od zera.

Książka maszyny

Rozwiązaniem praktykowanym w przedsiębiorstwach od pierwszej połowy XX wieku jest prowadzenie Książki maszyny. Po wykonaniu każdej OT, lub naprawy, czy wymiany jakiegoś zespołu lub licznika motogodzin, serwisant dokonuje wpisu w tym dokumencie. Książka maszyny jest wciąż wymagana przez wielu producentów dla ważności gwarancji, ale prawie nigdy nie jest aktualizowana. Po okresie gwarancji nikt nie pamięta o tym dokumencie.

Naklejka OT info

OTinfoUłatwieniem dla operatora może być naklejka OT info, którą wypełnia serwisant po wykonaniu wszystkich czynności OT. Przykleja ją w widocznym dla operatora miejscu w kabinie.

Jeśli taka naklejka jest ciągle czytelna (atrament odporny na warunki atmosferyczne), to operator ma możliwość zauważenia, że maszyna nie była serwisowana dłużej, niż 500 motogodzin lub przez wiele miesięcy.

Data OT jest istotna, bo przy niewielkiej ilości godzin pracy rocznie, może okazać się, że trzeba wymienić olej, który wprawdzie nie pracował 500 motogodzin, ale jest w układzie zbyt długo (ten warunek jest określony przez producenta).

Jeśli poprzednio wykonana OT była innego rodzaju, niż OT500, to wiadomo, że najbliższa ma być właśnie OT500. Niestety, w przeciwnym przypadku nie wiadomo, czy następna OT ma być rodzaju OT1000, OT2000, OT4500 z wymianą filtra DPF, czy jeszcze jakaś inna.

Aby rejestrować historię przeglądów przy użyciu naklejek, można kolejne umieszczać obok siebie. Nie jest to jednak sposób najbardziej praktyczny, bo co 500 motogodzin (w starszych maszynach – co 250) przybywa kolejna naklejka, a starsze są coraz mniej czytelne. Pamiętajmy, że niektóre bardzo ważne czynności OT wykonuje się co 6-8 tysięcy motogodzin.

Naklejka OT info informuje o tym, kto wykonał ostatni przegląd. Ułatwia więc zamówienie następnej obsługi oraz odszukanie szczegółów w rejestrach serwisu lub właściciela maszyny.

Od wielu lat w maszynach instaluje się systemy monitorujące kilkadziesiąt parametrów ich pracy, w tym – stan licznika. Te systemy za pośrednictwem telefonii komórkowej lub satelitarnej przesyłają automatycznie dane do serwerów producenta. Teoretycznie więc, serwis producenta powinien powiadamiać użytkownika maszyny o zbliżającym się terminie obsługi. Trudno o lepszy pretekst dla kierownika serwisu do przypomnienia się partnerowi biznesowemu. Dlaczego tak niewielu wykorzystuje ten mechanizm?

Jaki rodzaj OT wykonać?

To pytanie jest najtrudniejsze. W którym przedsiębiorstwie jest łatwo dostępny i aktualny rejestr przeglądów i napraw wykonanych na poszczególnych maszynach?

Jeśli maszyna jest serwisowana stale przez ten sam serwis, to sprawa powinna być oczywista. Niestety, również profesjonalne serwisy nie mają łatwego dostępu do historii poszczególnych maszyn. Oprogramowanie używane do zarządzania firmą serwisową jest skoncentrowane głównie na zarządzaniu serwisem a nie eksploatacją maszyn klienta. Aby się upewnić, czy serwis jest w stanie rzetelnie wykonywać odpowiednie przeglądy, wybierz numer takiej maszyny, w której był kiedyś wymieniony licznik godzin pracy. Następnie zapytaj kierownika serwisu, jakiego rodzaju OT zamierza ci zaoferować przy aktualnym wskazaniu licznika. Jeśli przygotowanie odpowiedzi zajmie mu sporo czasu, to jest małe prawdopodobieństwo, że przeprowadzi tę analizę bez przypominania w natłoku pracy.

Wykonanie OT o innym zakresie, niż wymagany może spowodować na przykład wydłużenie czasu pracy oleju w jakimś zespole o 100%, co zmniejszy jego trwałość.

Wymieniony licznik godzin pracy

Bardzo trudno jest ustalić rodzaj następnej OT, gdy był kiedyś wymieniany licznik motogodzin (o dwóch wymianach nie wspominając). Mówimy o tych maszynach, w których czas pracy mierzy licznik włączany pojawieniem się napięcia elektrycznego na alternatorze, a takich jest większość.

Rozwiązaniem byłoby instalowanie liczników, w których można ustawić początkowy stan. Niestety, producenci maszyn i liczników motogodzin pozostawiają z tym problemem użytkownika maszyny i serwis. Prymitywnym rozwiązaniem może być pozostawienie obok licznika napisu, na przykład aktualny przebieg jest większy o 8760 motogodzin. To jednak wymaga codziennego wykonania przez operatora jednego niepotrzebnego zadania matematycznego i nie gwarantuje skuteczności.

Czy ktoś sobie poradził z problemem ustalania przebiegu maszyny po wymianie licznika? Bardzo by to pomogło innym użytkownikom, gdyby się tym doświadczeniem podzielił.

Wykonano niewłaściwy rodzaj OT

Zdarzają się przypadki, gdy kierownik budowy odpowiedzialny za złożenie zamówienia na przegląd zamawia najtańszy rodzaj OT, bo nie mieści się w budżecie, a maszyna niedługo wyjedzie z budowy. To przedłuża pracę oleju przekładniowego i hydraulicznego oraz filtrów o 500 motogodzin. Nie byłoby to prawdopodobnie dewastujące, gdyby następnym razem został wykonany przegląd o właściwym zakresie. Jednak następny użytkownik zakłada, że harmonogram OT był przestrzegany. Wówczas olej i filtry muszą pracować o 100% dłużej. Jest bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że któreś z łożysk nie wytrzyma takiego traktowania i zespół maszyny ulegnie awarii. W najlepszym przypadku jego trwałość zostanie drastycznie obniżona. Taki zespół kosztuje wielokrotność ceny OT, która została pominięta.

***

Jeśli nikt w przedsiębiorstwie ani w serwisie nie wie, kiedy i jakiego rodzaju OT były dotychczas wykonane, to trzeba zdecydować się na wykonanie OT o największym zakresie i od tej pory postępować zgodnie z harmonogramem OT. To jest wysoka cena za brak staranności podczas eksploatacji bardzo drogiego środka produkcji. Warto jednak to zrobić, aby uniknąć dużo większych kosztów. Alternatywą jest czekanie na awarię. Wtedy na pewno olej zostanie wreszcie wymieniony. Razem z takimi elementami, jak koła zębate, łożyska, uszczelnienia itp.

Nie daj się ugotować

frog looking out of potPeter M. Senge w książce o zagadkowym tytule Piąta dyscyplina przytoczył opis bardzo starego eksperymentu:

Jeżeli spróbuje się wrzucić żabę do garnka z gorącą wodą, natychmiast będzie usiłowała z niego wyskoczyć. Ale jeśli włoży się żabę do wody o temperaturze pokojowej i nie wystraszy się jej, to będzie spokojnie siedziała w garnku. Teraz wystarczy zacząć podgrzewać garnek, stopniowo zwiększając temperaturę, aby zobaczyć coś bardzo ciekawego. Gdy temperatura wzrośnie z 20 do 25°C, żaba nic nie będzie robiła, a nawet będzie okazywała wszelkie oznaki zadowolenia. W miarę wzrostu temperatury żaba będzie coraz bardziej zamroczona, aż w końcu nie będzie się już mogła wydostać z garnka. Choć nic jej nie powstrzymuje, będzie siedziała w garnku i ugotuje się. Dlaczego? Ponieważ jej wewnętrzny mechanizm ostrzegania przed zagrożeniami jest dostosowany do nagłych, a nie do powolnych, stopniowych zmian w jej środowisku.

Ten eksperyment był opisywany już w XIX wieku. Dzisiaj jedni naukowcy twierdzą, że żaba wcale tak się nie zachowuje, podczas gdy inni twierdzą, że to zależy od temperatury początkowej wody i szybkości podnoszenia jej temperatury. Ja bym ten eksperyment przeprowadził obniżając stopniowo temperaturę. Jeśli garnek byłby dla żabki wystarczająco atrakcyjny, to nie zauważyłaby, że została zamrożona. Intuicja podpowiada, że nie tylko żaby tak się zachowują.

[youtube]http://youtu.be/svpsLZDgFK4[/youtube] Uwaga! Termometr na filmie pokazuje temperaturę wody w stopniach Fahrenheita:

  • 32°F to temperatura topnienia lodu, czyli 0°C,
  • 69,4°F – temperatura pokojowa około 21°C,
  • 98,6°F – temperatura ciała człowieka,
  • a 212°F – wrzenia wody, czyli 100°C).

Żaba występująca w tym filmie nie została ugotowana, w 95 sekundzie zastąpiła ją plastikowa dublerka.

Dobrze mieć kogoś, kto w razie potrzeby pomoże nam w taki sposób.

Opis doświadczenia mocno wbija się w pamięć, dlatego traktuje się tę historyjkę jako metaforę przydatną do opisu zachowania się pracownika w warunkach komfortu.

Jak wiadomo, w sytuacji poważniejszej zmiany organizacyjnej sprawiającej wrażenie zagrożenia dla pracownika, ciało migdałowate w jego mózgu reaguje automatycznie i uruchamia cały arsenał środków obrony. Ten mechanizm można „oszukać” wprowadzając zmiany organizacyjne małymi krokami.

Natomiast gdy jest nam w miarę dobrze, ten mechanizm jest uśpiony i może dojść do samozniszczenia, jak w eksperymencie z żabą. Ani powolne podnoszenie, ani powolne obniżanie temperatury nie wywoła reakcji obronnej. Jedynym sposobem uniknięcia kłopotów jest uruchomienie kory mózgowej, czyli ewolucyjnie najmłodszej części mózgu człowieka. To niestety nie odbywa się automatycznie i wymaga zużycia sporej dawki energii (według badaczy mózg człowieka zużywa około 20% całej energii dostarczonej z pożywieniem).
Dlatego jest tak wielu ludzi niezadowolonych z sytuacji, w której się znajdują i którzy nic z tym nie robią.
A ty? Czy któryś z tych przykładów z niczym ci się nie kojarzy?

  • Starasz się od dawna nie zauważać coraz gorszego wobec ciebie zachowania przełożonego. – To tylko takie chwilowe zły humory i to się niedługo zmieni – myślisz.
    Skończysz, jak zamrożona lub ugotowana żaba. Albo raczej jak zmobingowana żaba.
  • Kierownik zajmujący równorzędne z twoim stanowisko wysyła sygnały twojemu personelowi, że niedługo przejmie twój dział, więc niech lepiej robią to, co on im każe. – To chwilowa woda sodowa. Mój szef nigdy się na to nie zgodzi – przekonujesz samego siebie.
    Skończysz, jak żaba.
  • Prezes zatwierdza kolejną procedurę napisaną przez nieznającego realiów swojego asystenta. Najbardziej zmienia ona i komplikuje warunki pracy twoich ludzi. Dowiadujesz się o tym razem ze wszystkimi. – No trudno, następnym razem na pewno ze mną skonsultuje – łudzisz się.
    Skończysz, jak żaba.
  • Dyrektor finansowy, po raz kolejny bez twojej wiedzy, poleca twojemu analitykowi pilne wykonanie nietypowego raportu. – OK. Pewnie zapomniał mi znowu powiedzieć – uspokajasz się.
    Skończysz, jak żaba.
  • Akceptujesz wstrzymanie twoich szkoleń na nie wiadomo, jak długo. – To przecież nie chodzi o mnie. Jest kryzys. Kiedyś się to na pewno nadrobi. –
    Skończysz, jak żaba.
  • Po raz kolejny zostałeś pominięty przy podwyżkach płac, ale nie robisz problemu, bo przecież i tak sporo zarabiasz.
    Skończysz, jak żaba.
  • Jesteś zaproszony przez partnera z centrali firmy na służbową wycieczkę na Oktober Fest, ale twój szef nie zgadza się na wyjazd nie podając przyczyny. – Nic się nie stało, nic przecież nie straciłem – usprawiedliwiasz szefa.
    Skończysz, jak żaba.
  • Kierownik ds. bardzo ważnych został zwolniony ponad pół roku temu. Tobie powierzono pełnienie jego obowiązków. Starasz się zasłużyć na to stanowisko, ale minęło już pół roku i już czujesz zmęczenie podwójną pracą. – Jestem jedynym kandydatem. Muszę tylko jeszcze trochę wytrwać. Na pewno szefostwo ma większe problemy na głowie – usprawiedliwiasz szefostwo.
    Skończysz, jak żaba.
  • Znowu spędziłeś pół dnia na spotkaniu wpatrując się razem z innymi w kolejne tabelki pokazujące szczegóły wykonania budżetu poprzedniego miesiąca. Wiesz, że od tego sprzedaż w następnym miesiącu nie zmieni się nawet o jeden grosz, ale znosisz marnotrawstwo twojego czasu z godnością.
    Skończysz, jak żaba.
  • Od wielu tygodni pracownicy plotkują o naruszeniu zasad etycznych przez jednego z twoich kolegów współpracowników. – To nie moja sprawa. Od tego jest szef, żeby wyjaśnić wątpliwości. Na pewno w końcu oczyści tę zatrutą atmosferę – usprawiedliwiasz swoją bierność w tak ważnej sprawie.
    Skończysz, jak żaba w niezbyt czystej wodzie.
  • Twój szef znowu chce, abyś zrobił dla niego kilka „ładnych” slajdów. A przecież jesteś inżynierem odpowiedzialnym za konkretne rzeczy, a nie obrazki – Dobrze, jeszcze ten raz to zrobię. Korona mi nie spadnie – decydujesz.
    Skończysz, jak żaba.

Dość straszenia. Aby te groźby się nie spełniły, wystarczą dwie rzeczy: a) popraw swoją asertywność; b) od czasu do czasu przyjrzyj się swojej sytuacji w pracy. Przy okazji sprawdź również, czy twoje relacje z przyjaciółmi i rodziną nie idą powolutku w złym  kierunku. A może masz jakieś oszczędności, które leżą na nieoprocentowanym rachunku? Czy twoja sprawność fizyczna przypadkiem nie jest coraz gorsza?

Najlepiej zapisz w telefonie cykliczne wydarzenie o nazwie zajrzeć na RMChciuk.pl/blog i kliknąć słowo kluczowe „żaba”. Obejrzenie filmiku z żabą w roli głównej działa jak sole otrzeźwiające. A człowiek jest chyba mądrzejszy od żaby?

Asertywności można się szybko nauczyć.

Jesteś asertywny, jeśli potrafisz wyrazić własne zdanie i emocje w nieagresywny, lecz stanowczy sposób, przy równoczesnym poszanowaniu praw i poglądów innych ludzi.