Majdan Zbydniowski - logo

Majdan, pierwsze powojenne lata

Po zajęciu przez Rosjan w pierwszych dniach sierpnia 1944 roku Stalowej Woli i okolic, zanim nowe władze stworzyły aparat administracyjny i bezpieczeństwa, częstym gościem w Majdanie był oddział Kpt. Gajdy ps. Tarzan. Do oddziału tego należeli również mieszkańcy Majdanu. Partyzanci z tego oddziału czuli się w Majdanie bezpiecznie, ponieważ ludność im sprzyjała, uzupełniali zaopatrzenie, strzygli się u Czesława Turka Ułana, który w rzemiośle fryzjerskim był mistrzem, a przy tym był niesamowitym gawędziarzem.

Pod koniec stycznia 1945 r. chyba na wskutek doniesienia przez informatora do Majdanu weszły oddziały UB i KBW w celu spacyfikowania ludności. Oddziału Tarzana wtedy w Majdanie nie było. Jeden z jego żołnierzy 18-letni Józef Sławek ps. Wicher ukrywał się w skrytce w stodole państwa Maców. Dziwnym trafem UB i KBW wiedziało o tym i podczas próby aresztowania Wichra doszło do strzelaniny. Stodoła, w której bronił się Wicher została podpalona i poniósł on śmierć przez spalenie. Aby zastraszyć ludność Majdanu spalono jeszcze stodołę u Bieleckich. Józef Sławek pochowany jest na cmentarzu w Zaleszanach przy głównej alejce. W czasach komunistycznych mało kto wiedział, gdzie jest pochowany, grób był anonimowy.

Jan Zieliński, mieszkaniec Majdanu został zastrzelony przez nieznane osoby w kwietniu 1945r. Z opowiadania mojej śp. Mamy był właścicielem maszyny do pisania i nocą przyszli do niego ludzie z Majdanu z żądaniem wydania maszyny. Jan Zieliński uciekł z domu i został zastrzelony podczas próby przeskoczenia płotu. To jest wersja która krążyła wśród majdaniaków.

W książce historyków Dionizego Garbacza i Andrzeja Zagórskiego "W kleszczach czerwonych" z 1991 roku, znalazłem krótki opis tej historii, który cytuję:

16 października 1944 roku w Tarnobrzegu w domu Jana Gaja patrol milicji PPR usiłował zaaresztować dwóch AK-ców. Doszło do wymiany strzałów, w wyniku której zabici zostali dwaj milicjanci: Jan Madej i Bronisław Karbowniczek. Z pomocą pospieszyli żołnierze sowieccy, ale zatrzymali tylko jednego z walczących, który zdołał odrzucić broń. Drugi ranny "znajduje się zamelinowany" - jak donosił meldunek inspektora mieleckiego AK mjr. Tadeusza Zielińskiego ps. Obuch. To zbrojne starcie miało niejako ciąg dalszy w roku następnym. W kwietniu 1945 roku milicjanci Jan Karbowniczek i Jan Zieliński ostrzelali w Zaleszanach członka oddziału "Ojca Jana", Mariana Szymańskiego "Podkowę" ciężko go raniąc. Ranny był również Karbowniczek. "Podkowa" zmarł w szpitalu, natomiast milicjanta Jana Karbowniczka zabili w szpitalu w Tarnobrzegu "pewni osobnicy" - jak mówi adnotacja w księdze zgonów. Drugiego milicjanta Jana Zielińskiego "jacyś osobnicy" wyprowadzili w nocy z domu i zastrzelili.

Marian Szymański ps. Podkowa całą wojnę walczył w oddziale Franciszka Przysiężniaka ps. Ojciec Jan, operującym w Lasach Janowskich i Puszczy Solskiej. Pod koniec lipca 1944 r. Oddział Ojca Jana został zdemobilizowany, a oficerowie wyznaczeni do działalności podziemnej. Marian Szymański działał w organizacji NOW Obwód Tarnobrzeg i prawdopodobnie był członkiem oddziału Tarzana. Pochodził z Dzierdziówki i w feralnym kwietniu przebywał w domu. W połowie kwietnia 1945 r. w Zaleszanach podczas próby zatrzymania Podkowy doszło do strzelaniny, podczas której Podkowa i Karbowniczek zostali ranni. Marian Szymański zmarł w szpitalu 1 maja 1945, Jan Karbowniczek został 10 maja 1945 zastrzelony w szpitalu w Tarnobrzegu przez osobnika podobno przebranego za zakonnicę. A śmierć Jana Zielińskiego do dzisiaj nie została wyjaśniona i zawsze budzić będzie kontrowersje. Wszystkie osoby tej tragedii pochowane są na cmentarzu parafialnym w Zaleszanach.

Zdostępnych źródeł i własnej pamięci spisał Zbyszek Kułaga.