Maszyny budowlane i serwis - można lepiej i taniej

Artykuły w miesiącu: styczeń 2015

Statystyki blogu w 2014 roku

Top Twenty Blue Grey HorizontalPisanie artykułów na blogu jest sposobem, w jaki aktualnie realizuję moją zawodową misję. Jest nią podniesienie jakości eksploatacji i serwisowania maszyn budowlanych. Robiłem to przez piętnaście lat budując razem z moim zespołem organizację serwisową dla Volvo Construction Equipment w Polsce.

Zaczynając przygodę z blogowaniem zakładałem, że będzie to działalność edukacyjna przeznaczona dla bardzo ograniczonej grupy osób. Okazało się, że jest ich trochę więcej, niż przewidywałem. Nie zawiodły mnie natomiast przeczucia, że nie uda mi się stworzyć aktywnego forum wymiany poglądów na tematy, o których mówi się po cichu.

Dziękuję wszystkim czytelnikom za poświęcony czas, a szczególnie tym, którzy wyrazili swoje zdanie w komentarzach.

Od 1 stycznia do 31 grudnia 2014 roku według Google Analytics:

  • mój blog został odwiedzony 2320 razy (Total number of Sessions within the date range)
  • podczas tych odwiedzin różne strony zostały otwarte 6344 razy (Pageviews is the total number of pages viewed. Repeated views of a single page are counted)
  • blog był odwiedzany przez 1154 gości (Users that have had at least one session within the selected date range. Includes both new and returning users). Ta liczba jest wyższa, niż ilość rzeczywistych czytelników, bo User dla Google Analytics, to numer IP komputera, na którym pozostał ślad odwiedzin. Jeśli ktoś odwiedzał blog z telefonu i również z laptopa, to Google policzyło go dwukrotnie. To samo z adresami IP, które czasem się zmieniają.

Sądząc po krótkim czasie trwania niektórych wizyt zakładam, że spora część odwiedzin, to sprawka robotów stale przeczesujących sieć w poszukiwaniu nowej informacji.

Największym zainteresowaniem w 2014 roku cieszyły się następujące wpisy:

  1. Najważniejsze książki – 249
  2. Lojalka – 192
  3. Jakość usług serwisowych – 162
  4. O blogu – 141
  5. Ty mi nie mów, ja to wiem – 121
  6. Jakość usług serwisowych – luka nr 1 – 117
  7. Korporacyjne kajdany – 115
  8. Dla kogo jest ten blog? – 107
  9. Planowane starzenie – 100
  10. Twój dobry pracownik odszedł do konkurencji? – 96
  11. Internet – 94
  12. Koszty maszyny cz. 2 – koszty eksploatacji – 93

Pominąłem ilość odwiedzin stron: STARTSPIS TREŚCI.

Moje wpisy nie są reakcją na aktualne wydarzenia, więc się raczej nie starzeją. Dlatego podaję listę najczęściej odwiedzonych wpisów od początku istnienia blogu, czyli od 1 lipca 2013 roku:

  1. Najważniejsze książki – 406
  2. O blogu – 324
  3. 13 etapów odchodzenia z firmy – 222
  4.  Lojalka – 192
  5. Nie daj się ugotować – 173
  6. Dla kogo jest ten blog? – 162
  7. Jakość usług serwisowych – 162
  8. Twój dobry pracownik odszedł do konkurencji? – 159
  9. Nowoczesne zebranie – 140
  10. Internet – 138
  11. Koszty maszyny cz. 2 – koszty eksploatacji – 126
  12. Ty mi nie mów, ja to wiem – 121
  13. Wyuczona bezradność – 119
  14. Nawet bar na rogu ma swoją wizję – 117
  15. Jakość usług serwisowych – luka nr 1 – 117
  16. Korporacyjne kajdany – 115
  17. Koszty maszyny cz. 1 – koszty posiadania – 107
  18. Czy ta maszyna nie została skradziona? – 107
  19. Czy kierownik serwisu wybrał najlepszego kandydata? – 106
  20. Planowane starzenie – 100

Będę wdzięczny za propozycje tematów do ewentualnej dyskusji na blogu. Można je wysłać na mój adres e-mail ukryty pod symbolem koperty na dole strony.

Po co się angażować

Dominoes fallingMechanik jedzie do zepsutej maszyny i jej zdenerwowanego użytkownika. Musi sprostać obu tym wyzwaniom samodzielnie. Na powitanie zostaje zalany niepohamowaną złością sztygara, który obwinia naszego serwisanta za grożące kopalni opóźnienie spowodowane awarią ładowarki. Sam został już uprzedzony przez dyrektora, czym się dla niego skończy chociaż jeden dzień opóźnienia, więc ma powody do zdenerwowania.

Teraz jego wrogami są ci, którzy zdecydowali o kupieniu takiej badziewnej maszyny, operator, który musiał ją zatrzymać akurat na środku drogi dojazdowej, jakiś niewydarzony amatorski serwis, rząd, który pozwala na działanie takich firm i w końcu nasz serwisant, któremu można to wszystko wyłożyć z natężeniem dźwięku 130 decybeli i szybkością karabinu maszynowego.

Nasz serwisant nie jest przygotowany na takie warunki współpracy z klientem. Sam ma również powody do niezadowolenia, o których nie będziemy tu na razie wspominać. Po krótkiej wymianie „uprzejmości” przystępuje do diagnozowania przyczyn awarii z trzęsącymi się rękami. Jest zły na operatora, który wtrąca się i ponagla. Jest coraz bardziej wściekły na swojego kierownika, który go tu wysłał. Przeklina kolegę mechanika, który obsługuje tego klienta, ale akurat dzisiaj musiał zachorować itd. Rozładowany akumulator w komputerze diagnostycznym i brak połączenia z internetem wywołują histeryczny śmiech mechanika, co doprowadza do furii sztygara.

Generalnie porażka na całym froncie.

Taka sytuacja nie jest normą w serwisie, który ma przywódcę, a nie komandira. Jednak również lider samodzielnie nie jest w stanie zapobiec podobnym przypadkom, bo praca w serwisie jest pracą zespołową. Na sukces lub porażkę naszego serwisanta w polu pracuje ciągle wiele osób w całej firmie. Spróbujmy zidentyfikować niektórych z tych, którzy przyczynili się do porażki serwisu.

  • Kierownik serwisu obiecał klientowi przyjazd mechanika na dzisiaj rano, ale polecił mu najpierw „po drodze” wstąpić na inną budowę, aby tylko sprawdzić symptomy zgłaszanej usterki. Chciał się w ten sposób wywiązać z umowy serwisowej uznanej za sukces sprzedawcy usług, a innych wolnych serwisantów nie ma. Jest ich zbyt mało w stosunku do ilości obsługiwanych maszyn, bo niedawno trzeba było ciąć koszty. Według dyrektora finansowego największym źródłem kosztów byli serwisanci i specjaliści wsparcia technicznego, więc teraz jest ich za mało, a nowo przyjmowanych nie ma komu szkolić. Zresztą wyszkolenie dobrego serwisanta zajmuje kilka lat i dopracujemy się wystarczającej ilości personelu akurat wtedy, gdy zacznie się nowy cykl spadku zapotrzebowania na usługi i nowych cięć kosztów…
  • Mechanik spóźnił się też dlatego, że musiał po drodze dojechać do stacji paliw akceptującej jego kartę paliwową. Sieć została wybrana przez administrację firmy ze względu na niższą o jeden grosz cenę litra paliwa, ale ilość stacji na terenie obsługiwanym przez oddział serwisu jest znikoma. Nie zatankował samochodu serwisowego poprzedniego wieczoru, bo zgodnie z najnowszym postanowieniem prezesa po pracy musiał zjechać na parking przy oddziale serwisu. Wracał późno po wyczerpującej walce w deszczu z instalacją elektroniczną w ładowarce stojącej na budowie odległej od serwisu o ponad sto kilometrów, a za kilka minut miał ostatni tego dnia autobus do miejscowości, w której mieszkał i przez którą przejeżdżał. Nie chciał wracać piechotą, mimo że to tylko kilka kilometrów, bo miał mokry kombinezon. Ilość ubrań roboczych na wymianę została przy okazji cięcia kosztów obniżona o połowę, więc nie miał tego dnia zapasowego kombinezonu w samochodzie. Czyste ubrania powinny być poprzedniego dnia dowiezione do oddziału, ale nie zostały wskutek konfliktu naszej administracji z  kooperantem, który się zbuntował, gdy zaczęliśmy płacić faktury tylko raz w tygodniu, a nie zgodnie z terminem płatności…
  • Komputer diagnostyczny zawiódł, bo informatyk otrzymał zakaz wymiany laptopów mechaników, które nie przepracowały jeszcze trzech lat. Mechanik nie wiedział zresztą, że jego hasło dostępu do programu diagnostycznego zostało zmienione w centrali, a żeby zalogować się nowym hasłem powinien zrobić to podłączając komputer do sieci w biurze firmy, więc i tak by wiele nie zwojował…
  • Połączenie internetowe nie zadziałało, bo administracja firmy uznała, że trzeba obniżyć koszty przesyłanych danych. Skoro nikt nie był zainteresowany obniżeniem kosztów telekomunikacji, to trzeba było jakiś limit narzucić odgórnie. Większości pracowników taki limit wystarcza, więc mechanik jest sam sobie winien…
  • Nie dało się powiadomić kierownika serwisu o rozwoju sytuacji, bo teren kopalni jest w zasięgu sieci telefonicznej operatora zagranicznego, a telefon serwisanta miał zablokowany roaming…

Słyszałem wielokrotnie, że tego typu problemom można zapobiegać dzięki współpracy. Oczywiście można narzucić odgórnie obowiązek współpracy między zespołami i pracownikami ogłaszając zarządzenie prezesa lub dyrektora. Jednak nie da się przy pomocy najbardziej szczegółowych opisów obowiązków poszczególnych pracowników przewidzieć wszystkich sytuacji. A jeśli trzeba zrobić coś, co nie jest wyszczególnione w instrukcji, to się na wszelki wypadek nie podejmuje ryzyka.

Jednym z głównych powodów porażki serwisu jest brak zaangażowania pracowników firmy w realizację jej długofalowych planów, jeśli takowe istnieją. Aby normalny pracownik zaangażował się w realizację planów firmy, to na pewno nie mogą się one sprowadzać tylko do utrzymywania kosztów i zysków na poziomie określonym w budżecie.

Zaangażowania nie da się narzucić odgórnym zarządzeniem. To jest rezultat długotrwałego procesu, którego sednem są budowanie zaufania, okazywanie szacunku, dawanie możliwości działania, satysfakcjonująca jakość usług wewnętrznych oraz wiarygodność przełożonych. Pracownicy muszą poczuć, że ich lider jest zaangażowany, wtedy większość z nich pójdzie za nim. Zaangażowanie pracowników można zniszczyć jednym uczynkiem menedżera.